|
02.08.2010 01.08.2010 godz.05:30 ruszamy do Skagen. Pierwsze godziny rejsu przyniosły jednak niespodziankę w postaci niezbyt korzystnego wiatru o sile 4 –5 bft co powodowało konieczność ostrego halsowania i wydłużyło drogę pierwszego etapu o około 2/3. Zaletą jednak było szybkie wyłonienie prezesa, którego personaliów nie zdradzimy z uwagi na lojalność wobec załogi. Ponad 30 godzinne przejście przez Skagerrak scementowało załogę i tak około 14 w poniedziałek weszliśmy do urokliwego portu w Mandal. 02.08.2010 godz.14:00 port Mandal Niewielki porcik, był jedynie przystankiem, krótki odpoczynek i jazda dalej. Rutynowy przegląd techniczny zdradził niestety poważną awarię sterociągów, i zmuszeni byliśmy do bardziej gruntownego zbadania całości olinowania. Wyżej wspomniany I oficer został wyciągnięty na top masztu, co wzbudziło ogólną sensację w miasteczku i było powodem interwencji obsługi portu w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców. Tak, to nie pomyłka. Wciągnięty na maszt Baryła wzbudzał ogólne zainteresowanie i obywatele zamiast skupiać uwagę na chodzeniu, jeżdżeniu czy po prostu pracy, patrzyli na Jurka jak na cyrkowego artystę. W Mandal, żyje niewiele ponad 10 tysięcy mieszkańców, trudno się wiec dziwić tym zachowaniom, kiedy cala załoga Dunajca to prawie jeden promil, a promil to czasem stanowczo za dużo. Mandal to również kurort słynący z piaszczystej plaży, która nie zrobiła na nas większego wrażenia, nie wiedzieliśmy jednak ze w całej Norwegii jest perłą wśród plaż pomimo ze jej wielkość porównać można do plaży w Grodku nad Dunajcem. Był to jednak pierwszy port w naszej podróży i może dlatego zgarbione plecy i ręce w smarze nie pozostawiają traumy, lecz miłe wspomnienia i chęć powrotu do tego malowniczego zakątka. Aklimatyzujemy się. |